Chronią Nas Mechaniczne Anioły

Chronią Nas Mechaniczne Anioły
,Ave in perpetum, frater, ave atque vale." - ,,Bądź pozdrowiony na wieki, bracie, witaj i żegnaj."

niedziela, 4 grudnia 2016

Od Kiry cd Muetera

Znów byłam na zewnątrz, było zimno. Szybkim krokiem przemierzałam ulicę, by odnaleźć Muetera. Martwiłam się o niego, wiedziałam, do czego jest zdolny, gdy się smuci.
-Hej - usłyszałam.
Odwróciłam się i zobaczyłam go, był cały i zdrowy.
-Co tutaj robisz? - zapytał. - Jest zimno, rozchorujesz się.
-Ty też masz na sobie tylko garnitur... - powiedziałam nieco zdziwiona. - Po co ci on?
-Miałem kilka spraw do załatwienia, urzędy i te sprawy.
Nocni Łowcy nie korzystali z urzędów, ubierali się w garnitury jedynie na specjalne okazje, lub kiedy udawali się na spotkanie z Clave lub zebranie Konklawe.
Mueter nie mógł pokazać się żadnym z nich, byli przeciwko niemu.
To nie on.
-Cieszę się, że nic ci nie jest - powiedziałam. - Chciałam się upewnić, lepiej pójdę.
Chciałam go ominąć, może był to demon, który przybrał jego postać? Było to całkiem możliwe zważywszy na to, że był wieczór, a demony unikały światła dziennego.
Złapał mnie za ramię.
-Nigdzie nie pójdziesz - uśmiechnął się, lecz nie był to uśmiech Muetera. Był to szyderczy uśmieszek.
Trzeba powiadomić Instytut i ojca.
-Dobrze, zostanę z tobą, ale puść mnie - uśmiechnęłam się słodko, jak miałam w zwyczaju robić to przy Mueterze.
Puścił mnie, a ja sięgnęłam do torby i wyciągnęłam z niej kartkę oraz pióro i napisałam krótką wiadomość, po czym za pomocą ognistej wiadomości wysłałam ją do ojca.
-Co tam wysyłasz?  - zapytał.
-Napisałam tacie, że będę później - skłamałam.
Skinął głową i podał mi ramię, przyjęłam je i ruszyliśmy razem.
<Mueter?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz